czwartek, 25 września 2014

Wakacje z Host Family - Kolorado i Arizona: WIELKI KANION/ GRAND CANYON

Wielki Kanion - najWIĘKSZE marzenie! <3

Od razu po przejechaniu przez nas przez bramę Wielkiego Kanionu przywitała nas łosza - samica łosia.

Pierwsze kroki (i widoki) po Wielkim Kanionie :D

A taką oto miałam modelkę cudowną! <3
Nie bała się..niestety ludzie nauczyli dzikie zwierzęta pozować do zdjęć dając im przekąski..




Na te ciekawe sosny mogłabym patrzyć i patrzyć i nigdy by mi się nie znudziły - coś pięknego!

Następny - pan model ;-)

Interesująca dziura w środku ściany skalnej.



Oj, no i w końcu trzeba było wracać. Jestem bardzo wdzięczna Panu Bogu, że pozwolił mi zobaczyć te wszystkie wspaniałe miejsca i spędzić czas z tak cudownymi ludźmi jakimi są członkowie rodziny Katherine. Moja wdzięczność co do Katherine też nie ma granic. Jest to wspaniała kobieta, ze wszystkim idzie mi na rękę, pomaga, podziwiam ją też za cierpliwość, którą wykazuje się w stosunku do dzieci - poważnie, ma święte nerwy ;-)

***

wtorek, 23 września 2014

Wakacje z Host Family - Kolorado i Arizona. [Domek w górach i okolice]

Domek w górach był przepiękny, idealnie wpisywał się w moje ulubione klimaty <3 kocham góry :)
Jeden dzień przywitał nas bardzo uroczo - nadzwyczajnie gęstą mgłą ;)
Czułam się jak w niebie... Mmm ;)
Pogoda zmieniała się co pół godziny, czasem nawet jeden stan pogodowy wchodził w drugi ;) Mam na myśli deszcz i słoneczną pogodę. Toteż mogliśmy podziwiać cudowne tęcze - oto jedna z nich.
Coś co było dla mnie nie lada zaskoczeniem - koliberki (ang. hummingbird). Nie miałam pojęcia, że mogę się ich tam spodziewać. Były urocze i fascynujące - patrzyłam na nie w każdej wolnej chwili ! :-)

Domek, jak już wspominałam, był cudowny, niemalże bajkowy <3

sobota, 20 września 2014

Wakacje z Host Family - Kolorado i Arizona

Prześwietny plac zabaw w Denwer, Kolorado. Zaraz obok domu brata mojej host mum. Wszystko było mięciutkie, przyjazne dzieciom i oczywiście KOLOROWE :)
Po "porannym" (03:00 am) wstawaniu z łóżka, żeby zdążyć na lot samolotem, byłam tak zmęczona, że kiedy tylko położyłam się na ławeczce przed domem i zmrużyłam oczy, zasnęłam :p
Dom brata Kat niesamowicie mi się spodobał ;)
Trudno jest urządzić dom kolorowo, a przy tym ładnie i stylowo - tutaj było to idealnie połączone.
Bratanica Kat uwielbia jeść pierogi w niedzielne poranki - jako śniadanie :)
Toteż pojechaliśmy do Stepleton Farmers market, gdzie znajdowało się wiele różnych mobilnych "restauracji" ;-)
Był tam też mężczyzna, który przyjechał do US 7 lat temu i teraz sprzedaje tutaj pierogi - ludzie je uwielbiają ;-)
Pierogi są bardzo słynne w USA, tak samo jak kiełbasa :)
P.s Niestety nie spróbowałam pierogów, bo byłam po śniadaniu, ale nie wyglądały na jakieś super smaczne ;p ciekawe co by Amerykanie powiedzieli na takie prawdziwe, tradycyjne polskie pierogi ?
W drodze do domku w górach ;)
Hah! To takie amerykańskie ^^
Widoki były zapierające dech w piersiach !
Nie mogłam powstrzymać się od robinia zdjęć, do dyspozycji miałam jedynie iPhone5, ale i tak jestem zaskoczona jakością niektórych zdjęć ;-)
Amerykańska farma ;-)
I obowiązkowe zdjęcie na drodze z "żółtymi liniami" i Górami Skalistymi w tle ^^ - marzenie!
Tuż przed końcem podróży zatrzymaliśmy się w miasteczku Steamboat Springs. Wybór kowbojek robił wrażenie :)
Niektóre bardzo kusiły, od dawna o nich myślałam, ale niestety cena odstraszała..
Ameryka...tutaj wszystko musi mieć patriotyczny akcent :p
Kapelusze też były bardzo ładne, chciałam kupić tacie w prezencie, ale wszystko było baaardzo drogie, jak na moją operską wypłatę :p
uwspółcześniony zestaw z nutką "dzikiego zachodu"